z panami rotmistrzami i podpułkownikami w cytadeli i więzieniu łódzkiem, żandarmi mieli wysokie wyobrażenie o ciosie, przez nich partyi zadanym. Sądząc zaś z zaprzestania taktyki dziwacznych polowań na drukarnię, jakie dawniej były na porządku dziennym, przypuścić należy, iż żandarmi w stosunku do drukarni przeszii również od „romantyzmu“ genialnych kombinacyj do szarej, pozytywnej pracy łapaczów.
Po sprawie łódzkiej tak wrogowie wolnego słowa i myśli, jak zarówno i przyjaciele, musieli się przekonać, że produkcya krajowa bibuły nie jest wytworem fantazyi rewolucyjnej kilku jednostek, lecz głęboką potrzebą całego mnóstwa ludzi, potrzebą wymagającą zadowolenia. A wobec tego drukarnia ze sfery fantastycznych projektów narwańców rewolucyjnych przeszła w krainę szarej rzeczywistości, stała się jednem z kół szerokiego mechanizmu rewolucyjnego, kołem, mającem istotny sens jedynie wtedy, gdy swemi zębami zaczepiać może inne koła, stanowiąc część ogólnego systemu.