zdjął palto i wszedł do pokoju, pyta mnie nieśmiało.
— Pan od pana Z.? Pan Z. mnie uprzedzał, ale pan tylko czekać ma na niego? Czy jaki inny interes jest jeszcze?
Zawahałem się, czy mam powiedzieć o bibule, którą mam na sobie. Wreszcie postanowiłem zamilczeć i pozostawić tę sprawę do nadejścia Z., któremu, jako znajomemu, łatwiej przyjść do porozumienia z gospodarzem.
— Pan dawno widział pana Z. — zapytałem.
Mój gospodarz zawahał się również chwilkę, wreszcie przyciszonym głosem odpowiedział, że dzisiaj rano wpadł do niego Z. i uprzedził go o mojej wizycie.
— Ale — dodał — pan odemnie co zabierze?
Nie zrozumiałem zapytania, alem się przekonał, żem dobrze postąpił nie mówiąc nic o bibule.
— Nie, proszę pana — odpowiedziałem — nie zabiorę nic.
Twarz mego gospodarza wydłużyła się nieco, lecz zostawił mię w spokoju. Z miną zagniewaną odszedł do drugiego pokoju, gdziem słyszał lekkie kobiece kroki i dźwięki szkła, stawianego na stole. Pora była wieczorna, po podróży w niewygodnej pozycyi pić mi się chciało, ucieszyłem się więc nadzieją otrzymania herbaty.
Lecz mój gospodarz drzwi za sobą zamknął i wkrótce z dźwięków, dochodzących do mnie
Strona:PL Józef Piłsudski-Walka rewolucyjna w zaborze rosyjskim część I.djvu/172
Ta strona została uwierzytelniona.