— A co? — wyjąkał — niema! Już zgubił mnie pan!
Był zupełnie przybity i przygnębiony, ręce bezwładnie mu wisiały. Co do mnie, byłem wściekły, lecz zarazem rozśmieszony.
— Czego pan rozpacza? — rzekłem. — Bibułę mam na sobie, nic się nie stało.
— Gospodarz ożywił się. Spojrzał na mnie z pewnem zdziwieniem.
— Na sobie? — mówił, podchodząc do mnie i dotykając palcem ubrania. — Prawda, jest bibuła — potwierdził, spotkawszy pod palcem twardą przeszkodę. — Cóż pan teraz zrobi?
— Co zrobię? — odpowiedziałem, odpinając guziki od kamizelki. — Ot, co: zdejmę z siebie i zostawię u pana.
Gospodarz, który niespokojnie śledził moje ruchy, nagle porwał mię za ramię i wciągnął do kąta, oddalonego od okna.
— Co pan robi? co pan robi? — szeptał mi wystraszonym głosem — pan mnie gubi. Czy pan wie, kto tam mieszka? — pytał, wskazując przez okno na przeciwległą kamienicę z rzęsiście oświetlonemi oknami.
— Nie — przyznałem się — nie wiem. A co?
— I ja nie wiem — mówił ku memu zdumieniu gospodarz — ale, czy pan zaręczy, że tam nie mieszka żandarm, albo szpicel, czy pan zaręczy, że on tam przy oknie nie siedzi od dawna i nie pilnuje mnie i moich gości?
Przestrach mego gospodarza wzmagał się
Strona:PL Józef Piłsudski-Walka rewolucyjna w zaborze rosyjskim część I.djvu/174
Ta strona została uwierzytelniona.