— Ale pan zabierze to, co obiecał? — pytał jeszcze niespokojnie gospodarz.
— Zabiorę, zabiorę — mówił Z., klepiąc go po ramieniu.
Z. odprowadził mię na stronę i wyjaśnił sytuacyę. Rano wpadł do naszego gospodarza, uprzedził go o moim przybyciu po południu. Miał przy sobie kilka egzemplarzy „Przedświtu“, które mu zostały po rozdaniu ostatniego numeru, a że po południu musiał pójść do paru dosyć „brudnych“ miejsc, nie chciał mieć przy sobie bibuły. Prosił więc niegościnnego gospodarza, by do wieczora przechował te egzemplarze „Przedświtu“ i obiecał zajść sam po nie lub przysłać kogokolwiek. W ten sposób zmusił niejako tchórzliwego gospodarza do oczekiwania.
Zrozumiałem teraz pytanie, z którem mnie spotkał gospodarz, oraz jego kwaśną minę. Te parę egzemplarzy „Przedświtu“ paliły go, chciał czemprędzej ich się pozbyć, a moja odpowiedź zrobiła mu zawód.
W istocie, gdy usłyszał od Z., że i „Przedświt“ będzie zabrany, skoczył do drugiego pokoju. Po chwili wyszedł stamtąd, trzymając w jednem ręku rulonik bibuły, w drugiem szklankę herbaty.
— Może wypijecie szklankę herbaty? — zwrócił się do mnie uprzejmie.
Wypiłem czemprędzej herbatę, słuchając różnych poleceń Z., umawiając się z nim na przyszłość. Po chwili opuściłem N. N.
Naturalnie takie przyjęcie bibuły, oraz takie wybiegi w celu urządzenia zajazdu są
Strona:PL Józef Piłsudski-Walka rewolucyjna w zaborze rosyjskim część I.djvu/176
Ta strona została uwierzytelniona.