Strona:PL Józef Potocki-Notatki myśliwskie z Indyi 155.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.





ROZDZIAŁ VII.



27 marca.

Jak kuryer pędziłem dzień cały, co mil dziesięć świeżego konia dosiadając. Gerard przezornie mi tę nużącą drogę urządził; ośm razy miałem konie rozstawione, tyluż przewodników, żołnierzy krajowej milicyi, którzy co etap się zmieniali. Niema tu mowy o drodze, jedziemy wąskiemi ścieżkami przez puste przestworza nagich skał i kamieni, skąpo krzakami i trawą zarosłe. Przypomina mi to nieco okolicę skalistej Herzogowiny, choć góry tu znacznie niższe a krajobraz mniej piękny i romantyczny.
Przewodnik cwałem pędzi przede mną, za mną kłusem śpieszy pod żołnierzem wielbłąd, niosący mą torbę podróżną, nie może jednak zdążyć za koniem w galopie i zostawiam go za sobą. W miasteczku Sironże w pół drogi zatrzymałem się na dwugodzinną siestę. Sironża stare miasto muzułmańskie, z czasów mongolskich najezdców, dokoła murem, dziś w gruzach leżącym, opasane.