Strona:PL Józef Ruffer - Posłanie do dusz.pdf/69

Ta strona została uwierzytelniona.

Nagi, smukły, gibki Półzmierzch chodzi cicho puszczą senną
I raz poraz rękę wznosi między starych drzew korony
I otrząsa lekko nikły pył ciemności w miał stłuczonej
I pył pada — pada — pada: starą puszczę bierze w lenno.

A dnem puszczy od mchów siwych, od pni starych jakieś płyną
Mgły niechwytne — jak przeczucia, co o jednym wiedzą dziwie:
Przecudownym a ostrożnym i podchodzą go lękliwie,
A on wciąż im się wymyka, lecąc w przestrzeń mroczno-siną.

Płyną mgły niechwytne, dziwne przez tajemną, starą puszczę,
Pełzną wiotkie przez zatory pni, co wpoprzek drogi legły,
Przelewają się przez rowy, sączą się przez gęste kuszcze

Lekko, cicho!… Ominęły ślizgich wężów ród przebiegły
I, przypadłszy przed spróchniałym pniem, za rąbek jego kory
Wychyliły się i patrzą w białe, ciche muchomory…