ności błogie wspomnienia i wysokie poczucie artystycznego piękna, które szkodliwem się okazało dla następców w dyrekcyi teatru, nieumiejących zastąpić poprzedników swoich. Kiwali głowami ludzie starsi, młodsi chętnie udawali ich znawstwo i niechęć. Takim sposobem wyludniał się teatr coraz bardziej, aż w końcu straszną stanął pustką za rządów pana Adama Miłaszewskiego.
Gorsze od pustek bywały dnie jego pełności, a to ze względu na smak zepsuty publiki. Do napełnienia świątyni muz albowiem, trzeba było afisza, pokrywającego ćwierć sążnia kwadratowego, liter czerwonych, strasznego tytułu sztuki i jeszcze straszniejszych tytułów nad pojedynczemi odsłonami, trzeba było uroczystej zapowiedzi kilku morderstw i kilkunastu zbrodni, albo przynajmniej konia od pana Boznańskiego, aby się ciekawej publiczności (pod mniejsza jaką) historyczną osobistością przedstawił.
Wtenczas pocieszała się kasa teatralna sprzedażą biletów, jeżli nie tak liczną jak na gimnastyczne lub magnetyzerskie kuglarstwa, to przynajmniej przypominającą odbyt na „Jaka, człowieka udającego małpę“.
„Nie chodzić do teatru“ należało ostatniemi czasy do dobrego tonu, dowodziło znawstwa w sztuce. Towarzyszyły temu powszechnemu, upadkiem sceny poniekąd uzasadnionemu, hasłu, westchnienia za pięknemi dniami przeszłości i westchnienia za lepszą przyszłością sceny.
Po wyjściu p. Miłaszewskiego pomyślano nareszcie, że polepszenie sceny może wyjść od samej publiczności. Zebrano fundusze, a hr. Adam Skorupka objął dyrekcję sceny polskiej.
Kraków musi być szczerze wdzięcznym za czyn, który godzi się nazwać prawdziwym czynem obywatelskim. Z upadku swego mogła się scena polska w Krakowie ratować tylko czynną zamożniejszych obywateli pieczą, tylko ofiarą dobrowolną ludzi, którzy nie całą egzystencyę swoją kładą w ryzykowne przedsiębiorstwo. Oni tylko mogą stawić czoło zepsutemu smakowi i przetrwać chwilowe niepowodzenia. Oni też mają prawo odezwać się do owych którzy nieuczęszczanie do teatru uważali za dowód dobrego smaku. Poczyniliśmy aby było lepiej, osądźcie i popierajcie.
Po trzech pierwszych przedstawieniach: „Zemsty“ i „Ślubów panieńskich“ A. Fredry, i „Poświęcenia“ nowej komedyi Chęcińskiego, prawo to stało się niezaprzeczonem. Na inauguralnem widowisku ujrzała licznie zgromadzona publiczność, za odsłonięciem kurtyny piękny zastęp artystów i artystek z sędziwym p. Jasińskim, dyrektorem artystycznym na czele. Obok dawnych uzdolnio-
Strona:PL Józef Szujski - Literatura i krytyka.djvu/22
Ta strona została przepisana.