Strona:PL Józef Szujski - Literatura i krytyka.djvu/26

Ta strona została przepisana.

starca drżącemi palcami roździera otaczające ślepego ciemności, pragnie ona dotknąć ran Zbawiciela, tego źródła pociechy i otuchy dla męczenników ziemi. Chwila jeszcze a dotknie tych ran mistrzowską ręką, a usta utrapionego i pohańbionego spoczną na ranach Zbawiciela, aby z nich wyssać kordyał na godzinę śmierci i nadzieję wiecznej nagrody. Zaczerpnąwszy tego balsamu odejdzie Wit spokojnie do domu oparty o wnuczkę, ciało znużone ostatnią wędrówką ułoży się do snu wieczności, duch pokrzepiony rozwinie skrzydła do lotu w nieśmiertelność.
Cóż się stanie wówczas z smętną dziewczyną, której boleść straszna zwarzyła kwiat młodości, z tą postacią nieporównanej słodyczy i melancholii, która prowadzi mistrza! Zrozpaczyć by przyszło nad nią, gdyby nie owa głęboka wiara, która Wita wiodła do krucyfiksu. W modlitwie jego polecenie Bogu drogiego dziewczęcia, które samo jedno zostało mu na ziemi. Zrozpaczyć by przyszło, gdyby nie ufność w Bogu, która i przygnębionemu Witowi po ostatniem wyjściu z kościoła spokojnie umrzeć pozwoliła.
Być może, że po jego śmierci nawet owa szatańska twarz rajcy norymberskiego, który z za słupa z rozkoszą patrzy na Wita, inny przybrała wyraz. Męczennicy bywają apostołami katów. Byłże nim Wit Stwosz dla norymberskich zazdrośników? Ależ wróżmy z naszej parafrazy, która domatorskim lwowianom da bodaj słabe wyobrażenie o myśli i formie obrazu. Z artystycznego i technicznego stanowiska krytykować go nie będziemy, zapiszemy tylko spostrzeżenia, że Witem Stwoszem odsłonił nam Matejko nową stronę Bożego swego daru. Nie historyczna to już ściśle kompozycya, zadziwiająca bogactwem przedmiotów, znajomością archeologicznych warunków, lub wyższą myślą dziejową. W Wicie Stwoszu przeważa liryzm głęboki, poezya idei, jaką spotykamy w Krasińskim. Nowy ten kierunek, zapowiedziany już dawniej „Kochanowskim nad trumienką Urszuli“ stworzył obecnie dzieło, które godnie staje obok „Skargi“. Wdzięczna z takie dary powszechność, boć nie są one owocem samych wielkich zdolności, ale i pracy żelaznej, tak rzadkiej u naszych artystów, oczekuje z upragnieniem obrazu, obecnie sztalugę pana Matejki zajmującego, sceny sejmowej r. 1773, której bohaterem jest Tadeusz Rejtan.
Do nowości artystyczno-archeologicznych policzyć nam wypada dwa dalsze zeszyty publikacyi pp. Pokutyńskiego i Władysława Łuszczkiewicza, o których zapewne już wam podano wiadomości. Posiadamy wprawdzie dość znaczny zbiór rysunków budowli starej naszej stolicy. Najpierwsze miejsce zajmują nieza-