Strona:PL Józef Weysenhoff - Erotyki.djvu/056

Ta strona została uwierzytelniona.
DZIEŃ JAKI BYŁ

Przyjechałem nareszcie. Miła wieś jest po mieście,
Park rozkoszny, choć gryzą komary;
Ładny pałac ma pani, kuchnia też się nie gani,
Ton tu dworski, wykwintny i stary.

Przecie pan po obiedzie zaraz nas nie odjedzie?
Noc prześliczna i projekt gotowy;
Księżyc pełny wychodzi — zobaczymy go z łodzi! —
— Nie potrzeba mi długiej namowy.

Cisza skwarna, leniwa. Stary park nasłuchywa.
Co tam w niebie groźnego się dzieje?
Noc błękitna pobladła, błyskawiczne widziadła
Przez wylękłe migają aleje.

Nie, nie będzie dziś burzy; to się tylko tak chmurzy;
Dalej, prędzej, po wiosła, do rzeki!