Strona:PL Józef Weysenhoff - Erotyki.djvu/091

Ta strona została uwierzytelniona.
IV.

Dni były znowu ciężkie, lecz wieczory kochane. Tylko szczęście nie świeciło z góry, słonecznie, jak świecić powinno sprzymierzonym między sobą czcicielom Prawdy. Nie przenikało dobroczynnie myśli wszystkich i słów i spojrzeń ku sobie wzajemnie pociągniętych. Buchało zaś czasem płomieniem obejmującym i już trwać obiecywało na wieki, gdy nagły dreszcz zimny przypominał jej słowo:
— Nie zdzierżę...
A gdy słowa grzesznego nie zabijesz krwawą pokutą w pamięci, lecz pozwolisz mu zawisnąć w niej natrętnemi skrzydłami, wraca potem łatwiej, ośmielone, i rośnie z nietoperza w wampira.
Więc słowo one nieszczęsne uchwyciły bóstwa złośliwe i wypiastowały na łonach swych zawistnych i nasyłały pod różnemi postaciami na Utgatara i Sitę, aby gryzło serca ich zosobna i buntowało jedno przeciw drugiemu.
Wracało słowo złe w postaci nieufności i wydawało się wtedy Sicie, że myśli jej serdeczne i za-