Strona:PL Józef Weysenhoff - Erotyki.djvu/116

Ta strona została uwierzytelniona.

I przez senne dźwięczy gaje
I na morzu cichem kona...

Ty nie słuchasz. — Jakiś statek
Zbliża się do naszej pustki —
Wołasz, błagasz o ratunek
Rozpaczliwym znakiem chustki.

Na ten sygnał już szalupa
Do nas płynąć się zabiera,
Na niej, oprócz kilku majtków,
Widać mundur oficera.

Może jaki twój znajomy
Z nad Riviery, lub z Wiesbaden?
— W każdym razie jakiś gentleman,
A nie prosty żołdak żaden;

Chętnie weźmie cię na statek
Jeśli naszą już wyprawą
Jesteś trochę zblazowana...
Więc się do mnie zwrócisz żwawo: