Strona:PL Józef Weysenhoff - Erotyki.djvu/179

Ta strona została uwierzytelniona.

Że twym naddziadem pono ten
Rumak, jak śnieg, którego dosiadł
Sam wódz Godefryd de Bouillon
W on dzień, gdy miasto Boże posiadł.

Że koń, co wiódł Bayarda w bój,
To był ci wuj; że za dryganta
Don Kiszotowi była klacz
Twa ciotka, dumna Rosynanta.

Poprawdzie, że i Sanszy kuc
Krewniakiem twym — nie będziesz głosił;
Wyprzyj się nawet tego tam,
Co Zbawiciela niegdyś nosił.

Także gdy weźmiesz sobie herb,
Oślich w nim godeł nie wymienisz.
Sam swej wartości stróżem bądź —
Tyleś jest wart, ile się cenisz.