Strona:PL Józef Weyssenhoff - Żywot i myśli Zygmunta Podfilipskiego.djvu/115

Ta strona została przepisana.
ŻYWOT I MYŚLI PODFILIPSKIEGO101

— Fiu, fiu, fiu jak wygląda! Musi być trochę retuszowana. Nic nie szkodzi — rezultat wyborny. Ileż ona ma lat? Zaraz... Kiedym ja był w Hiszpanji, ona była już podlotkiem, to jest trzymali ją w krótkich sukniach, ale była już panną — zatem 20 i 18 = 38 lat. Tak, ma już pod czterdziestkę.
— Ale gdzież tam, panie! ma najwyżej lat 34; wiem to napewno.
— A ja pana upewniam, że więcej. Zresztą wszystko jedno. Wygląda bajecznie. Henryk zato trochę zeszkapiał i siedzi tak po filistersku przy tej pięknej żonie. Musi tam być już romans na schyłku. Pani powraca do Warszawy, chce się bawić. — A propos — czy pan będzie z nami na obiedzie w Ustroniu?
— Mówiono mi o nim na wyścigach. Czy to pan go urządza? — To jest ja proponowałem taki piknik dla rozrywki i zmiany lokalu. Więc pan będzie?
— Z przyjemnością.
— Trzebaby koniecznie wciągnąć i Kostków. Cala nasza paczka będzie uradowana z ich obecności.
— A widzi pan — rzekłem — dlaczego nie wyskoczyliśmy do nich?
— Tak, i potem, ponieważ powóz musi iść w szeregu, drałowalibyśmy piechotą po błocie. Zaraz urządzimy to inaczej: staniemy pod Belwederem i zaczekamy na ich przyjazd; zapewne powrócą.
Zdecydowaliśmy się na ten sposób. Tymczasem Podfilipski ciągnął dalej: