Ta strona została przepisana.
128JÓZEF WEYSSENHOFF
Z żalem, ale i ze zdziwieniem dowiedziałem się w tym samym przedpokoju, że pan Zygmunt był tu pół godziny przede mną. Co tu robił? Chciałem go koniecznie spotkać, a jak na złość mijałem się z nim. Nie było go w mieszkaniu, nie było w kancelarji wyścigów konnych. Przypuszczając, że zastanę go może u pani Darnowskiej, poszedłem do niej.