Strona:PL Józef Weyssenhoff - Żywot i myśli Zygmunta Podfilipskiego.djvu/150

Ta strona została przepisana.
136JÓZEF WEYSSENHOFF

ostrożności Falbanki, tych niefortunnych tańców i „pechowego“ zbiegu drobnych wypadków. Każdy z nas powiedział coś, inni podpatrzyli szczegóły współczesne, choć nienależące do rzeczy, dodali różne kwasy osobiste, zasady, siano ze swych głów, gotowe zawsze u nas stosy troskliwości o publiczne dobro i znieśli to wszystko do fabryk opinji, niby gałganiarze swoją zdobycz do papierni. Na drugi dzień wieczorem już warsztaty szły całą siłą pary. Nie zamierzałem ich zatrzymywać, bo to niepodobieństwo, tylko wycofać z nich swoje osobiste rupiecie i papiery. Poszedłem więc do kilku takich fabryk.
Pan musi wiedzieć, że opinja wyrabia się u nas w kilku zakładach na ten cel urządzonych i zaopatrzonych w odpowiednią ilość woźnych, czyli roznosicieli. Wyrób jej nie wszędzie jest jednakowy: produkuje się dla rozmaitych konsumentów; gatunek zastosowany jest do różnych wieków, rozumów i sfer. Trzeba to wszystko znać, aby się orjentować. Więc np. w szanownym salonie Odęckiej opinja wyrabia się szybko, doraźnie, bez wyboru środków, przez samo zamiłowanie baby do tego przemysłu. Tu trzeba było rozpęd machin, o ile można, pohamować — i uczyniłem to.
— Jakże pan tego dopiął, bo próbowałem i ja, ale bezskutecznie.
Pan Zygmunt przybrał jeden z tych uśmiechów olimpijskich, które drażnić mogą tylko nie dobrze go znających i nie przekonanych o jego tytułach do wyższości.