Strona:PL Józef Weyssenhoff - Żywot i myśli Zygmunta Podfilipskiego.djvu/161

Ta strona została przepisana.
ŻYWOT I MYŚLI PODFILIPSKIEGO147

przedstawiła wieś jako klasztor, pełen ciszy, szmerów modlitwy, a pozbawiony wszelkiej pozłoty (vulgo: rubli). Pani Darnowska zgadzała się na wszystko, jak na łaskę, a na zakończenie — bac Alinkę w rękę! To chociaż oryginalne, ale ją ujęło, bo widać, że już całe „obywatelstwo“ wywietrzało tej pani z głowy, a jest poprostu biedną istotą, która chwyta się materjalnego i moralnego sposobu do życia.
Teraz oswoiła się z nami i wygląda uradowana. Dziewczynki bawią ją, jak lalki. Ubiera je, rozbiera swemi wypieszczonemi łapkami i tak zręcznie — a jednak nigdy dzieci nie miała. Mania woła na nią „Anka“, ale ona chce sobie dodać powagi i surowo zabrania tak się nazywać. Zresztą bawi dzieci ogromnie, i z ich pokoju słychać cały dzień nowe dźwięki francuskie.
Aie ile ona ma lat? Pisałeś, że 26, a to takie młode i dziecinne, że nikt ze służby nie chce mówić „pani“, tylko panna Darnowska. Także się za to gniewa, tylko jeżeli ją znasz, to wiesz, jak ona się gniewa: „O, proszę bardzo, niech Walenty tak mnie nie nazywa!“ Stary Walenty już się w niej kocha, bo ją traktuje, jak osobę z rodziny, czyli z należną ironją: „Jakieś to takie filigranowe, proszę pana — mówi do mnie — to na półkę postawić; ale niema co gadać — swojego zajęcia patrzy.“
Poważniej trochę mówiąc, wydaje mi się bardzo dobrze wychowaną, ale oczywiście nie może mieć pojęcia o jakiejś naukowej metodzie. Przywiozła ze sobą kilkadziesiąt tomów; widocznie musiał jej księgarz wpakować wszystko, co miał, z książek elementarnych.