Strona:PL Józef Weyssenhoff - Żywot i myśli Zygmunta Podfilipskiego.djvu/168

Ta strona została przepisana.
154JÓZEF WEYSSENHOFF

dziej trudno dopatrzyć linji demarkacyjnej między Podfilipskimi, a resztą szlachty. Jednak różnica wewnętrzna jest niezmierna. Najprzód — pan Zygmunt był z dogasającego rodu, który słynął już w początkach XVI-go wieku, jako senatorski „starodawny i znaczny“.
— Nazwisko nasze miało epoki rozkwitu, powtarzające się co wiek, co dwa wieki — niby kwiat agawy, który wystrzela w niebo podobno co sto lat. Ta wysoka łodyga — dodawał, drwiąc ze swej dużej postawy — boję się, że będzie ostatnią. Bywaliśmy często niezadowoleni z panujących przesądów, było pomiędzy nami dużo malkontentów. Mając zawsze w poszanowaniu pewną swą indywidualną odrębność, trzymaliśmy się często na uboczu od spraw publicznych.
W tem właśnie trzymaniu się na uboczu upatruję główną różnicę Podfilipskich od zwykłej szlachty. Nie znam ascendentów pana Zygmunta, przypuszając jednak pewne ich podobieństwo z nim, zgaduję, że byli to ci, którzy w wieku XV-ym i XVI-ym stoczyli zwycięską walkę z miastami i pognębili ten rozrastający się niebezpieczny element; ci, którzy, uważając, jak pan Zygmunt, społeczeństwo za zbiór wybitnych indywiduów, wprowadzili elekcję i wszechwładztwo szlacheckich sejmów: ci, którzy zasnęli potem na jakie sto lat, nie podzielali zapału do reform wewnętrznych XVIII-go wieku, a obudzili się dzisiaj dopiero ze swym nowym programem cywilizacyjnym, wcielonym w wymowną postać pana Zygmunta.