Strona:PL Józef Weyssenhoff - Żywot i myśli Zygmunta Podfilipskiego.djvu/169

Ta strona została przepisana.
ŻYWOT I MYŚLI PODFILIPSKIEGO155

Tak — rasa to historyczna, odrębna, posiadająca odwieczne znaczenie.
Tyle, co do tytułów. Co zaś do osobistego usposobienia, pan Zygmunt różnił się od wiejskiej szlachty w zapatrywaniach, zwyczajach, sympatjach — we wszystkiem. Ani tak, jak ona, wyglądał, ani żył, ani myślał. Dostatecznie go już zna czytelnik, aby sam to sobie uprzytomnił. Oczywiście zatem Podfilipski, mimo, że działał i w kołach wiejskiej szlachty, nauczając ją i karcąc, garnął się z upodobania do sfer wyższych.
Sferą jego właściwą było zatem tak zwane warszawskie „towarzystwo“, gdzie przeważa rodzaj jemu podobny, gdzie zresztą, niby w rozszerzonej arce Noego, znajduje się każdego rodzaju po kilka lub kilkanaście par. Tu mógł pan Zygmunt wywierać wpływ swój filozoficzno-moralny na wszystkie sfery naraz, których wybitne indywidua zbiegły się przypadkowo do tej stołecznej gentry.
Nie omijał jednak sposobności nawiedzania innych „światów“ w ich prawdziwych siedliskach.
Zaglądał naprzykład do salonów najbogatszych przemysłowców i właścicieli fabryk, czy dlatego, że za młodu oddawał się podobno studjom socjologicznym i chciał zbadać obecny stosunek chlebodawcy do robotnika, czy dla innych jakich względów. Kiedym go tam spotkał po raz pierwszy, uderzyła mnie odmienna jego postawa. Rozprawiał niewiele, czasem rzucił zdanie jakie z Proudhon’a, Lassalle’a, Marx’a, ale w dyskusjach fachowych, praktycznych, mały brał udział. Milczał i chował swe