Strona:PL Józef Weyssenhoff - Żywot i myśli Zygmunta Podfilipskiego.djvu/195

Ta strona została przepisana.
ŻYWOT I MYŚLI PODFILIPSKIEGO181

jem, nie wyrywamy sobie leśnych owoców i zwierzyny, tylko pieniądze, wszechmocne pieniądze. Ustanowiliśmy też różne konwencje ku wzajemnej wygodzie, jak państwa, kościoły, kodeksy prawne i moralne. Ogłosiliśmy różne ideje społeczne, humanitarne, religijne, honorowe. To dla tłumu, dla niewiedzących, czem jest życie; to dla osłonięcia walki, która stała się skomplikowaną, grzeczną, płynącą pod powierzchnią życia, jak krew pod skórą.
Ale są tacy, którzy wiedzą, czem jest życie. I byli zawsze tacy. Gdyby nawet wymarli wszyscy, wybiją się z tłumu nowi, którzy własnym rozumem dojdą do treści życia. Są to jednostki, patrzące z uśmiechem dumy, ale i pogardy na stado, które pędzą i rżną. Dlatego zawsze społeczeństwa były i będą rządzone przez niewielką ilość ludzi silnych i rozumiejących. A rządzić — to nie jest pełnić funkcję prefekta departamentu lub prezesa sądu, lecz utrzymać się własną potęgą na stanowisku naczelnem, mieć w ręku wszystkie sposoby i środki użycia.
Wstał od biurka, przy którem siedział, i przeciągnął silne ramiona, zaciskając pięści. Wydał mi się istotnie potężnym — on i jego system. Nie zdobyłem się jednak wówczas na inny wyraz podziwu, jak te proste słowa:
— W tem, co pan mówi, jest wiele prawdy.
— Jest cała prawda — odpowiedział — schowaj ją pan dla siebie, a ogłoś chyba po mojej śmierci.
Niniejszem czynię zadość życzeniom nieboszczyka.