Strona:PL Józef Weyssenhoff - Żywot i myśli Zygmunta Podfilipskiego.djvu/243

Ta strona została przepisana.
ŻYWOT I MYŚLI PODFILIPSKIEGO229

w każdym jednak razie ma swe prawo istnienia. Obraz nie składa się jedynie z rysunku, koloru i światła. Jest w nim jeszcze pewien nastrój, duch obrazu, że tak powiem, wynikający z kombinacji rysunku, koloru i światła. Tego ducha spotęgować, wydobyć go na wierzch kosztem nawet prawdy realnej — jest mojem skromnem zadaniem.
— Znam tę teorję, panie — odpowiedziałem — ale co to ma do naszej dyskusji?
— Jest to moje artystyczne „credo“.
— Jak je pan, naprzykład, stosuje?
— Ocena mojej działalności nie należy do mnie.
— Ależ ja nie krytykuję, tylko proszę o objaśnienie.
Trudno było zagłębiać się z Dudarem w rozmowę o sztuce. Sprowadzał ją ciągle do swoich dwóch koni. 1 Podfilipski był dzisiaj kwaśny w dyskusji. Zbarazki nudził się już na potęgę. Wogóle obiad nie udał się.
Rozeszliśmy się wcześnie. Przed pożegnaniem zapytałem Podfilipskiego na uboczu, co tam było w liście Falbanki?
— Nie gadajmy dziś o niej. Nigdy lotną nie była, ale w tym Cisowie doprawdy ostatecznie... Widziałem ją na chwilę i zaproponowałem, żeby się gdzie zobaczyć. Dobrze. Urządzam obiad, proszę was, a ta nie przychodzi, bo... bo, nie wiem co? Nie zrozumiała, nie może nadal narażać się itd. Sprawia mi istotną nieprzyjemność, nie wierzy memu doświadczeniu i ostroż-