— No więc cóż się stało?
— Przyjechaliśmy tutaj — trochę interesów — dentysta, porada lekarska dla Jadwini; jednem słowem — zebrała się paczka drobnych spraw, które na święta wygnały nas do Warszawy. Alinka chciała odwiedzić kilkanaście osób znajomych i wybrała się wczoraj z wizytami. Wraca z miasta blada i zmieniona, aż mnie coś ścisnęło w piersi.
— Wiesz — mówi — com się dowiedziała o Darnowskiej? Że żyła w Warszawie przez parę lat z księciem Alfredem Zbarazkim.
— Co to jest?! — pytam — skąd ta nowina?
— Od pani Odęckiej.
— Któż takim piekielnicom wierzy — mówię — i poco wogóle do niej chodzisz?
— Trudno — poszłam; znam ją od mego dzieciństwa. Opowiedziała mi mnóstwo szczegółów. Jeżeli dziesiąta część tego jest prawdą, nie możemy u siebie trzymać pani Darnowskiej.
Ta jędza twierdzi stanowczo, że może się powołać na jakie chcemy świadectwa. Opowiada też niestworzone rzeczy o jakimś głośnym skandalu w Ustroniu, który miał się zdarzyć przeszłej jesieni.
— To ja znam dokładnie. Daję ci słowo, że nie było tam pani Darnowskiej.
— Więc widzisz! — może i reszta kłamstwo? — zawołał Tomasz, na chwilę rozpromieniony. — Więc nieprawda, że przyjechała brekiem z wyścigów ze Zbarazkim?
Strona:PL Józef Weyssenhoff - Żywot i myśli Zygmunta Podfilipskiego.djvu/246
Ta strona została przepisana.
232JÓZEF WEYSSENHOFF