Strona:PL Józef Weyssenhoff - Żywot i myśli Zygmunta Podfilipskiego.djvu/262

Ta strona została przepisana.
248JÓZEF WEYSSENHOFF

zawsze, przeto wnosić należy, że i nadal składać się z nich będzie. Jest to porządek rzeczy nieodmienny. Nie zwali go siła pojedynczego, choćby największego genjuszu. Urodzi się jeszcze jeden Darwin, jeszcze jeden Schopenhauer, a wynalazki ich i teorje przebrzmią, zalane nieśmiertelną falą głupoty ludzkiej. Ta jedna jest wieczna i tej pragnę poświęcić moje studjum, nie w celu, aby głupotę rozpowszechnić i utrwalić jej panowanie (do tego przyłożą się inni), ale żeby wyciągnąć z niej korzyść dla tej małej liczby wtajemniczonych w sztukę życia (les initiés à l’art de la vie), żeby podzielić się doświadczeniem z bratniemi umysłami (mes compagnons du penser). Prawdziwy wynalazca to ten, który potrafi opanować istniejący porządek rzeczy i wyzyskać go dla rozkoszy i ozdoby własnego życia. Pochlebiam sobie, żem tego dopiął w pewnych granicach. Jeżeli dzisiaj teorję swą chcę sformułować i uczynić ją, pod pewnym względem, własnością wielu osób, nie czynię tego przez miłość bliźniego, pojęcie anty-filozoficzne, ale przez naturalną sympatję dla osób mojego świata i moich przekonań, dla ludzi miłych mi i potrzebnych. Mój altruizm jest tylko rozszerzonym egoizmem. Jednak ponieważ niema w życiu pojęć absolutnych, mój egoizm rozszerza się aż do życzenia, aby poglądy me zyskały jak największą liczbę adeptów tak w kraju, który mi jest rodzinnym, jako też w wielkiej ojczyźnie wszechświata. Nie obawiam się, aby teorja moja stała się powszechną, a przez to samo niemożliwą. Gmin mnie nie zrozumie, ani za mną podąży. Ale może słowa moje