Strona:PL Józef Weyssenhoff - Żywot i myśli Zygmunta Podfilipskiego.djvu/267

Ta strona została przepisana.




XXI.
NACH MONACO!

Tyle rozmaitych wspomnień ciśnie mi się do głowy z powodu Podfilipskiego, tyle z nim i przez niego widziałem, że z reminiscencyj ułożyłbym całe nasze szare życie, przeszyte, jak promieniem, jasną myślą pana Zygmunta. Nie mogłem go ani naśladować, ani za nim podążyć, korzystałem jednak prawie bezwiednie z jego światła. Nietylko nauczyłem się wiele od niego bezpośrednio, ale impuls jego słów i czynów podniecał mnie do refleksji, do zadumania się nad nim i nad życiem wogóle. Nawet, gdy go zabrakło na ziemi, myśl jego, wciąż jeszcze żywa, nie opuściła mnie i — jeżeli to pożytek — włożyła mi pióro do ręki. Staram się wyrozumieć, dać do zrozumienia innym wysoką jego teorję życiową, odbijam ją, jak umiem, na tych skromnych kartach.
Widzę znów dzisiaj pana Zygmunta w podróży, w wagonie kolei wiedeńskiej. Jedziemy razem zagranicę przez Wiedeń, Pontebbę, Sanpierdarenę, Ventimiglię — na Rivierę. Przeczuwamy już zapach pomarańcz, kwiatów zwieszonych z kamiennych tarasów i morza.