Strona:PL Józef Weyssenhoff - Żywot i myśli Zygmunta Podfilipskiego.djvu/319

Ta strona została przepisana.




XXIV.
OSTATNIE CHWILE. — TESTAMENT.

Z pewnem zakłopotaniem szperałem od dni kilku w tych dokumentach, gdy mnie zdarzenie jednego z niedawnych ranków oderwało od dalszego przeglądu tych niebezpiecznych materjałów biograficznych i skierowało znów na drogę żywych wspomnień.
Służący wręczył mi kartę wizytową:

Hans Rożek.

Namyśliłem się przez chwilę, kto to taki?... To przecie Hans, nieodstępny Hans pana Zygmunta!
Ten frant zajmował mnie czasem rubaszną, a zarazem przebiegłą fizjognomją i bawił uroczystym tonem przemówień. Pociągnięty różnemi pokostami cywilizacji, o którą się codzień w towarzystwie swego pana i w licznych podróżach ocierał, miał on spostrzeżenia często trafne, wyrażenia udatne i jakiś zdradliwy spryt, który mnie zastanawiał. Podfilipski lubił go i pobłażał wielu jego występom deklamacyjnym, traktował go, jak ulubionego doga. Kazałem go zaraz wprowadzić.
Wszedł poważnie, zamykając wprawnym ruchem drzwi za sobą, ubrany był cały czarno, w długim sur-