Strona:PL Józef Weyssenhoff - Żywot i myśli Zygmunta Podfilipskiego.djvu/57

Ta strona została przepisana.
ŻYWOT I MYŚLI PODFILIPSKIEGO43

pospolitych w swoim rodzaju: pani Wyżewskiej i pana Zygmunta Podfilipskiego.
Po śmierci Wyżewskiego nadzieje Tomasza przybrały pozory nieśmiałej prośby. Wtedy on już tylko sam pozostał na placu, jako aspirant do ręki panny Aliny, i chyba tylko raz w życiu odniósł pewne zwycięstwo nad starszym bratem, jedyne małe zwycięstwo w jednem sercu kobiecem, o które przecie Tomasz dbał więcej, niż o wszystkie inne powodzenia życiowe. Niewłaściwie nawet nazywam zwycięstwem tę korzyść, odniesioną przez Tomasza nad Zygmuntem. Zygmunt, skoro utracił swego stronnika w Cisowie — starego Wyżewskiego, skoro przejrzał bystrem okiem nieprzyjazne usposobienie matki i smutny stan interesów, cofnął swoją kandydaturę.
Tomasz, będąc już zapewne w porozumieniu z Aliną, jak mógł, starał się przypodobać jej matce, którą czcił, ale też i bał się jej okrutnie. Ofiarował swe usługi do rozgmatwania interesów. Nie przyjęto tej ofiary. Pani Wyżewska nie wierzyła w jego praktyczność i miała może słuszność. Tomasz nie przestawał jednak trzymać się w pobliżu, gotów na każde zawołanie. Wiem nawet, że prawdziwie romantycznych używał sposobów, aby przyjść w pomoc swej ukochanej i jej matce.
Tajemniczo, podziemnie chodził za sprawami Cisowa, wynajdywał, jakie mógł projekty dochodów, starał się o ekonomów, o kupców. Posądzam go nawet nie bez podstawy, że, namawiając jednego kupca na starodrzew w Cisowie, obiecał mu pod sekretem dość dużą sumę