ment złożony z większości posłów socyalistycznych (a widzimy jak do tego jeszcze daleko nawet w Niemczech i Francyi), można będzie dekretami znieść wszelką własność prywatną, — anarchiści uważają, że wywłaszczenie ogólne może nastąpić tylko drogą czysto rewolucyjną przez zorganizowany ekonomicznie proletaryat — po wybuchu powszechnego rewolucyjnego strejku ekonomicznego.
Lud pracujący nie może się spodziewać żadnych ulg od państwa i władz zwierzchnich, choćby to była republika i parlament, gdyż nie uczucie sprawiedliwości zmusza wyzyskiwaczy do ustępstw, a prawodawców do ich obrony, — ale odgłosy tysiącznej rzeszy energicznie domagającej się chleba, jej groźna postawa i wytrwałość w walce.
W ostatnich czasach znakomita większość anarchistów zrozumiała, że sporadyczna walka jednostek przeciw fabrykantom i kapitalistom, choćby najzaciętsza i najenergiczniejsza, nie wiele może się przyczynić do osłabienia kapitalistycznego ustroju, — nie mówimy już nawet do jego obalenia.
Dziś niemal wszyscy anarchiści są zdania, że walczyć skutecznie z kapitalizmem, z burżuazyą mogą jedynie zorganizowani najmici, czerwone syndykaty robotnicze, a jak u nas nazywają związki zawodowe.
Naturalnie muszą one całkiem się różnić od angielskich trades-unionów, niemieckich i austryackich związków zawodowych, nie mówię już od chrześciańskich, żółtych i zubatowskich. Muszą być zawsze rewolucyjne, nosić charakter bojowy, charakter buntu robotniczego.
O polepszenie swej doli, o każdą ulgę walczą one z wyzyskiwaczami wprost — drogą akcyi bezpośredniej.
One nie proszą, ale narzucają swą wolę, zmuszają do ustępstw. Bojkot, obstrukcyonizm, sabotaż, manifestacye uliczne, strejk w jaknajgroźniejszej postawie — oto sposoby walki robotników anarchistów, a nie kartka wyborcza, petycye, lizanie łap posłów i wycieranie przedpokojów rządowych.