nigdy nie uchylają się od wzięcia udziału w walce, jeśli tylko ta skierowaną jest przeciw dzisiejszemu ustrojowi społecznemu.
W Polsce nastręcza się dla nich szerokie pole pracy, bo niewola straszna a ciemnota wielka. Szyderstwa i drwiny, potwarze i kłamstwa, więzienie i szubienice idei nie zabiją, rozwoju jej nie powstrzymają!
Słabi i gnuśni, tchórze lub żądni sławy i władzy, przyjechawszy nad Wisłę, wezmą rozbrat z anarchizmem, a może nawet gromy nań rzucać będą dla pozyskania popularności.
Mocni duchem przecież, do głębi przekonani i odważni znajdą wiele do roboty zarówno w Polsce jak i w Rosyi.
Dziś zwłaszcza, w epoce rewolucyi, pracy jest ogrom. Gdy carat chwieje się u podstaw, z całą energią iść można wprost na wroga i jego służalców...
Dziś jednak nie należy, nie można zużywać drogocennych sił na walkę bratobójczą z socyalistami. Wszak i oni zwalczają dziś Dumę, rozbijają wyborcze zebrania, a tem samem osłabiają wiarę ludu w owo panaceum — «tajne, powszechne głosowanie».
Idźmy nie za nimi, nie pod ich sztandarem, ale równolegle przeciw wspólnemu wrogowi — caratowi i burżuazyi!
Niech zwoje naszego czarnego sztandaru splotą się z ich czerwonym, i niech z piersi wszystkich rozlegnie się okrzyk:
Precz z wszelkim uciskiem, precz z niewolą!
Niech żyje wolność!