naryjnych, sprawie swojéj przyzwoitych, zdawały się na przyjaciół i tych sobie za sędziów obierały uroczystym wyznaniem przed księgami publicznemi, że wyrokowi takowych sędziów, nieodmiennie posłusznemi będą. Jeden z takowych sędziów nazywał się superarbiter, i reprezentował obu stron medyatora, drudzy zwani byli arbitrami i znaczył każdy swojéj strony przyjaciela; liczba arbitrów z obu stron musiała być równa, a superarbiter swojém zdaniem przeważał równość, dla czego w kompromissie nigdy rozpisku być nie mogło. Dekret kompromissowy był wyrokiem ostatecznym. Zdarzały się jednak przykłady, że i takie wyroki acz podług praw niecofnione, pękały się w trybunałach, kiedy dekret kompromissarski jawnie i oczywiście przeciwko prawom do rzeczy służącym, był napisany. Albo choć prawnie, lecz o
Strona:PL Jędrzej Kitowicz - Opis obyczajów i zwyczajów T1.djvu/207
Ta strona została uwierzytelniona.