były wielkie między partyami: każda chciała utrzymywać swoich przyjaciół, a odsunąć niechętnych sobie. Tak tedy namowami, proźbami i groźbami, biegając jedni do drugich, to szeptając do ucha, to się głośno wadząc, o zepchnięcie lub utrzymanie deputata między sobą certowali. Wypadło nieraz, iż pokazawszy sobie zęby, strona stronie ustąpiła. Szable się pochowały i wszystko ucichło. Nieraz téż przyszło do swarów, że jedna strona przemogła drugą.
Gdy pierwszego dnia trybunał jakimkolwiek sposobem stanął, już daléj wszystko szło spokojnie i wesoło. Noc schodziła na powińszowaniach zwycięztwa przemagającéj stronie i wzajemnem wińszowaniu sobie publicznéj pomyślności; jakoż było czego wińszować. Nazajutrz deputaci zszedłszy się na ratusz, obierali marszałka, którym zawsze stawał jaki pan
Strona:PL Jędrzej Kitowicz - Opis obyczajów i zwyczajów T1.djvu/240
Ta strona została uwierzytelniona.