Ta strona została uwierzytelniona.
blicznie urażać. Zbywał każdy takowe dotknięcie, jakoby do siebie nie należące, choć go koledzy jego poufali w bok trącali, że o nim mowa. Ci kaznodzieje starali się przez śpiegów z umysłu trzymanych, dowiadywać się o najskrytszych sprawach, które potem ukoloryzowane rozmaitemi krasomowskiemi figurami, z ambony rzucali na sprawców onych, których się każdy wiadomy domyślał, komu służą; z tém wszystkiem nie widać było wielkiéj poprawy w złem, w nałóg obróconem, choć kaznodzieja dokuczał, i można mówić, do żywego.