mógłby je porachować, do tutur albowiem rozbierano delikwentów do naga obojéj płci, same tylko miejsca wstydliwe jakiem chuściskiem obwinąwszy. Jeżeli się trafiło, że więzień w saméj rzeczy umarł na turturach, wszystko się natychmiast skończyło, pochowano zmarłego, a sprawa przepadła. Trafili się czasem tacy delikwenci, którzy miasto prośby, używali ostatnich słów obelżywych, na stronę sędziów, do podziwienia mężnie najsroższe katownie wytrzymując, a tacy się trafiali najczęściéj z złodziejów. Za drugim traktem, dopiero opisanym, kiedy więzień w uporze był zatwardziały, kładli mu na nogi żelazo, ostre karby nakształt zębów piły mające, z dwóch sztuk złożone, przez które przechodziły z obu końców śruby; temi śrubami chycel ściągał żelaza zębate, na wierzch piszczeli nóg i pod spód zadane, któ-
Strona:PL Jędrzej Kitowicz - Opis obyczajów i zwyczajów T2.djvu/041
Ta strona została uwierzytelniona.