na swoich najezdników gotowymi byli, a tylko nad brzegiem dawali baczenie, gdzie Tatarowie z swoimi stadami koczują; ukradkiem tedy napadłszy na Tatara mniéj ostrożnego, albo drzymiącego, wpadli na niego znienacka, co w polach dzikich wielkiemi trawami zarosłych, uczynić im nie trudno było, i udusiwszy człowieka, albo mu gardło przerznąwszy, co prędzéj zawinęli się około stada; jeżeli mieli zajmować konie, tedy uważali, który ogier wodzi stado, na tego złapanego wsiadłszy jeden hajdamak, krzyknął, i co tchu do rzeki pędził, a stado zhukane za nim drudzy hajdamacy z tyłu na innych koniach schwytanych poganiali. Lub jeżeli im czas nie pozwolił ująć żadnego konia; pieszo się w owych trawach do rzeki zmykali, bydło zaś rogate, jak najciszéj zająwszy, takim że cichaczem pospieszając ile możno-
Strona:PL Jędrzej Kitowicz - Opis obyczajów i zwyczajów T2.djvu/225
Ta strona została uwierzytelniona.