Strona:PL Jędrzej Kitowicz - Opis obyczajów i zwyczajów T3.djvu/013

Ta strona została uwierzytelniona.

ostrzem obrocone. Gdy zaś króla nie było w Warszawie, to mniéj i bez chorągwi i kapeli. Ta gwardya długi czas miała kwatery po przedmieściach warszawskich, nim ks. Czartoryski wojewoda ruski, jenerał tego regimentu, wystawił dla niéj obszerne koszary, w końcu zachodnim prowadzącym do Bielan. Zaciągając wartę gwardya, szła bez porządku i tropu do koszar, aż do Dominikanów dyspensatów, przed których to kościołem, szykowała się w cugi, dobosze uderzyli w bębny, kapela zagrała marsz i cała kommenda zaczęła maszerować tropem żołnierskim, to jest: biorąc kroki razem i pod jedną miarą.
Tak ciągnęła w całości aż do bramy zamkowéj przy krakowskiéj bramie będącéj, do któréj wchodziła dywizya, kommenderowana do zamku, reszta trybem zaczętym maszerowała za krakowską bramę, którą część mała