mu od arbitra uczynioną; pokazując takowéj zniewagi jawny dowód i oczywisty, świeży guz na czele lub pod okiem siniec. Marszałek w saméj rzeczy i wszyscy posłowie uznawali w tém rzucaniu obrazę majestatu rzpltéj, nietylko głowy Imści pana posła, dopraszali się na marszałku, aby takową swawolą arbitra przykładnie ukarał, i od dalszych afrontów arbitrowskich, osoby poselskie ocalił. Lecz to sztuka była do dokazania niepodobna, żeby było można wyśledzić swawolnika, który w tłoku i w natężeniu wszystkich na prawiącego posła, przez trzeci rząd siedzących rzuciwszy pocisk, siedział jak trusia. A choć téż i postrzegł kto, to dla rozrywki, którą ztąd wszyscy mieli, nie oskarzył, ani nie wskazał. Zatem marszałek nabiegawszy się po kole poselskiém i nagroziwszy wszem w obec i każdemu z osobna tak pło-
Strona:PL Jędrzej Kitowicz - Opis obyczajów i zwyczajów T4.djvu/175
Ta strona została uwierzytelniona.