Strona:PL JI Kraszewski Akta Babińskie X1.djvu/23

Ta strona została uwierzytelniona.

Jeden taki świéżuteńki, wernixowany filozofek, jak z igły, przybył tu niedawno do kraju, i z tą pogardliwą minką, którą wdziéwa za palladjum młodzież, lękająca się zawsze, aby ją czasem za zbyt rozumną nie wzięto, stawił się przed powszechnie znanym uczonym, a nadewszystko dowcipnym człowiekiem. O czémże miał z nim mówić? — Jadąc z Berlina nie mówi się o czém inném, tylko naturalnie o filozofij, tak jak ze wschodu przybywając o cholerze — więc nasz młodzik począł filozofować. Słuchał go poważnie, serjo, kiwając tylko głową niekiedy, nasz domowy uczony — Słuchał kwadrans, słuchał pół­‑godziny, nareście, gdy nie wiém co usta młodemu przemknęło, spytał go z największą serjo.
— Proszę Pana, po czemu tam śliwki w Berlinie? —