Ta strona została skorygowana.
on prosto, ona go z tyłu pochwyci ― a wykręcić się, nie wykręci.
Teraz naodwrót, chce‑li krytyka chwalić ― nic łatwiejszego. Niech dzieło będzie zupełnie a zupełnie nic nie warte, znajdziemy sposób pochwalenia go albo z naiwności (kiedy bardzo głupie), albo z fantazji (kiedy zupełnie sensu braknie a pretensji wiele), albo z erudycji (jeśli à propos du bottes poprzyczepiano łachmany cudze), to nareście z okładek i litografji, z pomysłu, a choćby z tego, czego w niém niéma. Dość, że kiedy się recenzent uprze chwalić, to wychwali.
I tak daléj, i zawsze tak.
Dawniéj był doskonale naiwny zwyczaj. Oto: naprzód występowała zwykle krytyka, ale nie dzisiejsza rozczochrana, kusa, pijana, szalona i bez ceremonji wychodząca z cygarem w gębie