które choć może porównania z bernardyńską by nie wytrzymały, ciekawe byłyby dla lubowników. Takiemi są w Częstochowie; przepyszna gotycka, w kollegjacie w Sieradziu, złota w skarbcu katedry Krakowskiej, zwana Zygmuntowską, inna Gembickiego z r. 1650 bardzo zajmująca; i Dominikańska tamże z czasów Władysława IV ect. ect. Co do apparatów, nie zbywa nam także na bardzo dawnych i pięknych, zwłaszcza w Krakowie szyty z szat królowej Jadwigi, inny dar Zygmunta III; Piotra Kmity z r. 1505, Lipskiego, Marji Karoliny Leszczyńskiej, zasługują na szczególną uwagę, a starożytnością na ich czele staje apparat z XIII w. u Dominikanów w Krakowie z wizerunkami S.
Dominika, inny w Chełmie i t. d.
Lecz wstrzymajmy się z życzeniami; dość i tak uczyniono, uczyniono tyle, że podziwiać się trzeba, dziękować tylko i oceniać te usiłowania w naszym kraju pierwsze i najpotężniejsze. Zasługi P. Wilczyńskiego dla sztuki, są tak wielkie, iż przyszłość je chyba należycie ocenić potrafi; z niezmordowaną gorliwością; obiecując sam coraz nowe ryciny, idzie dalej wydawca po obranéj przez siebie drodze z poświęceniem, z wytrwałością bezprzykładną. Szczére niech mu będą dzięki za wszystko co uczynił, a współczucie powszechne niech mu dowiedzie, żeśmy warci byli tego, co dla nas przedsięwziął.