Strona:PL JI Kraszewski Awantura from Świt 1885 No 56 Ł 3 4.png

Ta strona została uwierzytelniona.

Dwa lata byłam na opiece u niéj, ale nie dosyć się umiałam zastosować do wymagań. Znajdowała mnie zbyt żywą, nadto swawolną, posądzała o złośliwość.
Ach! nigdzie już tak doskonałych obiadów jeść nie będę.
Przeglądowi temu osób przytomnych, oprócz rysów ciemnych, nie zbywało i na światłych. Olesia umiała oddać sprawiedliwość nawet tym, którzy się względem niéj znaleźli mniéj życzliwie. W ogóle jednak gorycz życia, nagromadzona w sercu, przebijała się w tych naprędce kreślonych obrazkach.
Lutek się musiał jéj także wyspowiadać trochę, lecz nie wiele miał do opowiadania. Z zapałem tylko odmalował jéj swoją matusię, nieboszczyka ojca, a o sobie, o swojéj przyszłości nic pewnego nie miał jeszcze. Wstydził się tego, ale nie wiedział, czém będzie.
— Pan jesteś szczęśliwy, bo możesz sobie