Strona:PL JI Kraszewski Banita 1843.djvu/38

Ta strona została skorygowana.
ROZDZIAŁ III.
Toboła.

Ówczesny kodeński Kościoł parafjalny, na którego miejscu późniéj stanąć miał piękny murowany dzisiejszy; był stary już i ubogi, poczerniałe jego ściany w wielu miejscach utrzymywały podpory; takaż dzwonnica wchód na smętarz okrywała, ze swym troistym dachem i przezroczystemi piętrami. Do koła Kościoła wznosiły się już poczęte, lecz w téj chwili zarzucone mury nowéj budowy. Dzwoniono właśnie na Prymarję, piękny letni ranek, nastąpił po wczorajszéj burzy, odświéżone powietrze wonne było i lekkie; drzewa pozieleniały, a zapach dészczu i wilgotnéj ziemi orzeźwiał. Na rynku nie było nadzwyczajnego ruchu, mieszczanki wracające już z rosy bydło przyjmowały u wrot swych dworków, kilku żydów z rękami w kieszeniach chodziło rozprawiając coś między sobą; dwóch czy trzech mieszczan szło do Kościoła. Byli to starsi Bractwa i przedniejsi śpiewacy Różańca, którym pomagające mieszczki, już siedziały w swoich drewnianych ławkach, modląc się na xięgach ogromnych.
Xiądz Wikary wolnym krokiem z brewiarzem pod pachą, szedł odprawiać Primarję, pozdrawiany po drodze, od kłaniających się mu dziadów kościelnych, mieszczan, a nawet żydów.