Strona:PL JI Kraszewski Banita 1843.djvu/57

Ta strona została skorygowana.

dom, powoli się ciągnąc, podpierając się kijem, a schowawszy się za blizkie drzewa, wyprostował się i ruszył pędem bez drogi, mówiąc do siebie.
— Teraz orty moje! i garnuszek będzie pełny! Dobra nasza! Nie żałujże nóg Toboło.