Strona:PL JI Kraszewski Banita 1843.djvu/68

Ta strona została skorygowana.

cy, a pociągali to tam, to sam, od zboru do zboru, od kirchy do kirchy. Poczęła go tedy partja heretycka prowadzić do urzędów i nie wiedzieć jak Podkomorstwo wyrobili.
Jeszcześmy się byli z JMością nie widzieli od szkolnej ławy, a nie zapomnieliśmy nieprzyjaźni, co we krwi była. Dochodziły mnie wieści, jakoby się odzywał.
— Wytoczę ja krew tego papieżnika, za ojcowską. — Milczałem i czekałem co będzie. Bóg go tam wié, co myślał, a pewnie nic dobrego, ale siedział spokojnie i poszastawszy się czas niejaki, nie mięszając się do rozruchów krajowych w wiosce swojéj, albo w Lublinie, u Ministrów raz w raz siedział. Nastąpił rokosz, nie naszéj głowy to sądzić, kto tam praw był, czy ci co w nim byli, czy ci co przeciw niemu. Jeszcze to nieskończona rzecz, a pożyjemy to zobaczymy. Dość, że przez kolligacje nasze, wciągnieni zostaliśmy ja i Jegomość pan brat mój stryjeczny do związku. — Tu dopiéro jakoby na mnie czyhał Podkomorzy, co sam byłby Króla JMci z Katoliki wszystkiemi w łyżce wody utopił, począł przeciwko mnie chodzić, krzycząc głośno, a wskazując palcem, a praktykując, ze swémi, jakoby mnie zgubił. Tandem jeszcze rokoszan nie ścigano jako dzikiego zwierza, krom tych, na których kryminały się nalazly i o nich pan Hetman Uniwersały był rozesłał po wszystkiéj Koronie. Napróżno tam machinował Podkomorzy, nic jeszcze wskórać nie mógł. Aliści spodobało się motorom związku, mianować mnie Rotmistrzem i wyznaczyć do wybierania prowijantów i stacji. — Musiałem przyjąć na się acz nie miły obowiązek, zwłaszcza żem i serce tracił do Rokoszu, widząc pod pokrywką dobra publicznego, o co tu