jak w tęczę, zachwyceni patrzyli. Pozawracała im głowy! Nie można się było do niej docisnąć... Dolfek służył jej aż mi przykro było patrzeć... a że tacy młodzieniaszkowie jak on biorą często nadto seryo takie wrażenia — przynoszę przestrogę... Trzeba chłopcu powiedzieć aby się tak do pierwszej lepszej nie zapalał i nie okazywał tego tak jawnie.
Z załamanemi rękami, stara księżna przysunęła się do mówiącej.
— Kochana! moja! Jakto? Dolfek? Powiadasz że to było tak widocznem, uderzającem? Na Boga! ale on mi nie mówił o niej nic, oprócz że grała bardzo dobrze... Wcale mi się nie zdradził z admiracyą dla niej... Może ci się to zdawało tylko!
Dolfek o kobietach nie myśli!
— Babciu kochana — odparła hrabina — za starą jestem abym się w tych sprawach dała oszukać! Dolfek był zachwycony, latał za nią; wszyscy uważali że za kulisami nie odstępował jej, a ta go bałamuciła naturalnie, o ile mogła tylko... Posługiwała się nim, wołała, odprawiała. Uderzało to nie mnie, ale wiele innych osób.
Staruszka drżeć zaczęła tak mocno, że się w początku słowa odezwać nie mogła. Hrabina
Strona:PL JI Kraszewski Bez serca.djvu/102
Ta strona została uwierzytelniona.
98