Strona:PL JI Kraszewski Bez serca.djvu/103

Ta strona została uwierzytelniona.
99

widząc jej przestrach, musiała złagodzić nieco swe ostrzeżenie.
— Tylko znowu, niech babcia tego tak bardzo seryo nie bierze — rzekła śmiejąc się — ja ze zbytniej może troskliwości o kuzynka pośpieszyłam z tą denuncyacyą, bo lepiej wcześnie zapobiedz... Ale, Dolfek rozumny i stateczny... niema obawy...
— Któż to jest przecie ta panienka? — trwożnie i nieśmiało spytała stara księżna — należyż ona do naszego świata? Czy jest niebezpieczeństwo, aby ją spotykał po salonach? Jakim sposobem się tam znalazła? Jak się zowie? co za familia?
— Umyślnie się potem o nią dowiadywałam — poczęła usłużna kuzynka. — Zdaje mi się że niebezpieczeństwo spotykania się z nią w salonach nie grozi. Matylda dla bardzo pięknej twarzyczki i talentu dramatycznego, jaki w niej odkryła, wprowadziła ją do siebie. Zdaje mi się jednak, że te hołdy przesadzone, które jej oddawano, i księżnę do niej zraziły. Wywoływała je kokieteryą. Zresztą, o ile wiem, nie bywa ta panienka nigdzie, chociaż po teatrach i przechadzkach ma być jej wszędzie pełno... Dziewczę bez nazwiska... bez stosunków, bez majątku... Ojciec,