prawami. Książna jadła mało, abbé Voisin także, tylko młodemu panu dwakroć przynoszono półmiski, które opróżniał z apetytem wiekowi właściwym.
Przy obiedzie mówiono zwykle mało, siedziano krótko. Towarzyszka gospodyni i ksiądz ożywili rozmowę, czasem wesoły śmiech Rudolfa ją ożywił. Kawę czarną podawano w pokoju staruszki, a że po niej zwykle w krześle swojem drzemała trochę, abbé Voisin wysuwał się pocichu i wszyscy szli za nim.
Dnia tego księżna, prowadzącemu ją na kawę wnukowi szepnęła, ażeby pozostał z nią, bo mu ma coś do powiedzenia.
W chwili gdy abbé Voisin, wyszedłszy jak zwykle, zacząć miał ze swym dawnym uczniem rozmowę, spostrzegł że był sam; i, cichym krokiem oddalił się, domyślając się że babka zatrzymała Rudolfa.
Pozostali sami. Staruszka czas jakiś wahała się rozpocząć. Wypogodziła twarz, przywołała na nią uśmiech, przybrała ton żartobliwy, chociaż ból drżał w jej głosie.
— Wiesz, była u mnie hrabina Z, — odezwała się spoglądając na wesołego chłopaka, po któ-
Strona:PL JI Kraszewski Bez serca.djvu/110
Ta strona została uwierzytelniona.
106