znajduję daleko przyjemniejszem, a nawet klimat zdrowszym.
Po chwili, spoglądając na Rolinę, rzekł że że życzeniem jego było usłać tu sobie gniazdo i przenieść się do jednego z państw europejskich. Wyboru tylko jeszcze nie był pewnym. Na pociechę pułkownika przyznał się naiwnie że mógłby się ożenić, bo mu życie kawalerskie się sprzykrzyło i powodować się chciał jedynie sercem i t. d.
Wyznanie to było tak dziwnie wyrazistem, a przychodziło tak po amerykańsku jakoś niespodzianie i prędko, że pułkownikówna naprzód odpowiedziawszy nań krótkiem wejrzeniem strzelistem, znalazła przyzwoitem spuścić oczy wstydliwie. Gdy je potem znowu podniosła na gościa, nabrały takiego wyrazu czułego, iż don Esteban zadrgał na krześle, jakby chciał się porwać z niego i popełnić jakąś nieprzyzwoitość.
Do tego jednak nie przyszło. Pułkownik wprawiony w humor doskonały, śmiać się zaczął i dowodzić że nie było w świecie nic łatwiejszego jak w Wiedniu się ożenić, a razem iż nie było nic rozumniejszego nad ożenienie w Wiedniu, gdyż wiedenki były najpiękniejszemi i najmilszemi kobietami na całej kuli ziemskiej.
Don Esteban zgadzał się na to i bardzo ogniście aforyzmy te potwierdzał.
Strona:PL JI Kraszewski Bez serca.djvu/126
Ta strona została uwierzytelniona.
122