Strona:PL JI Kraszewski Bez serca.djvu/13

Ta strona została uwierzytelniona.
9

wydawała) osóbka, nie ubrana jeszcze całkowicie, w gorsecie i spódniczce, z pięknie utrefioną, kruczemi włosami okrytą główką, przyglądająca się właśnie sobie w wielkiem trumeau, na pół pękniętem i niezbyt już jasnem.
Zaprawdę mogła być kontenta z tego co jej zwierciadło mówiło, choćby nawet nieco zamglone — i każdy, coby ją zobaczył stojącą tak przed niem, a jak posąg wdzięczną i cudnie kształtną, musiał być obrazkiem tym oczarowany,
Była to jedna z tych istot szczęśliwych, które natura na drogę życia wyposaża tak bogato pięknością i wdziękiem, jakby one, wszystkie inne jej dary miały zastąpić.
Lecz, jakże to trudno taki posążek taragryjski opisać!
Cudownie była piękną, a co więcej, miała jedną z tych piękności oryginalnych, wybitną indywidualnością nacechowanych, których główny wdzięk zawisł na czemś nieokreślonem, co się pochwycić nie daje.
Patrząc na klasycznie regularne rysy, które w jednej chwili, jednem niczem umiały przybrać charakter coraz nowy, odmienny, nie tracąc swej właściwości, trzeba się było zdumiewać nieskończonemu cieniowaniu, do jakiego one były zdolne.