Strona:PL JI Kraszewski Bez serca.djvu/147

Ta strona została uwierzytelniona.
143

nieczności zostałem zmuszony. Nie przeszkadzam ci w niczem, musisz mi to przyznać, — masz wszystkie środki kształcenia się, swobodę najzupełniejszą. W jednej przecie okoliczności o moje prawa ojcowskie upomnieć się muszę.
Tu stary zawahał się nieco; Adamowi rumieniec na twarz wystąpił.
Nadto cię kocham abym z tobą nie był zupełnie szczerym — rzekł Salomon. — Pojmuję miłostki młodzieńcze, a nawet płochości pochodzące z temperamentu; boję się wszakże namiętności, szału, który życie może zawiązać, zwichnąć.
Adam chciał już przerwać i poruszył się z siedzenia. Ojciec dał mu znak, aby go słuchał cierpliwie.
— Słuchaj — ciągnął dalej. Dałem ci swobodę, ale, kochając cię, lękając się o ciebie, musiałem śledzić twe kroki. Oto już rok przeszło jak coraz silniej, coraz namiętniej zajęty jesteś córką pułkownika Maholicha. Dziewczyna jest bardzo ładna, dowcipna, zręczna, przebiegła, ale bez serca zalotnica, niegodna tego uczucia, które w tobie obudziła. Jest obowiązkiem moim przestrzedz cię...
Adam zerwał się z siedzenia rozgorączkowany — co potwierdzało ojcowskie obawy — i zawołał poruszony...