znajdowały się tu dla zwyczaju, ale często przeglądane bywały. Całemi godzinami siadywał nad niemi Adam, szukając w nich tajemnicy wcielania idei, na których mu nie zbywało.
Gabinet przytykający do salonu zawierał bibliotekę arcydzieł i ulubieńców Morimera. Za nim znajdowała się obszerna pracownia, do której mało kto przypuszczanym bywał, z ogromną sofą wschodnią u długiej ściany. Biuro do pisania, stół do rysunków, sztalugi do malowania — i przybory malarskie środek zajmowały.
Na ścianach wisiały szkice w większej części niepokończone, konsole utrzymywały gipsowe odlewy i posążki. Tu żył — artysta.
Widok z okien, z których jedno najczęściej przysłonięte bywało, wychodził na spokojny ogródek — potio, zewsząd murami zamknięte i zielonością ożywione.
Adam wszedłszy do swojej pracowni, w której mu zawsze najwygodniej było, rzucił się na sofę. Oburącz objął głowę rozpaloną i pozostał tak długo nieruchomy, zatopiony w sobie. Ciało było bezwładne, ale myśli wirowały bezładne i zdziczałe...
Co miał począć?
Znał nadto prawość ojca swego, aby go mógł
Strona:PL JI Kraszewski Bez serca.djvu/156
Ta strona została uwierzytelniona.
152