Strona:PL JI Kraszewski Bez serca.djvu/18

Ta strona została uwierzytelniona.
14

Krótką chwilę panowało milczenie, które podżyła jejmość, uśmiechając się przerwała:
— Nie gniewajże się, nie niecierpliw, Rolino. Wierz mi, wszystko to zostawi ślady na twej pięknej twarzyczce: a choć ona, dzięki Bogu, stracić na tem nie może i będzie jeszcze aż nadto piękną, by wszystkim głowy pozawracała, wolałabym abyś przed ludźmi ukazała się spokojniejszą, weselszą — nie tak roznamiętnioną.
Pamiętaj, że cię to starszą uczyni.
— A! a! — śmiechem zimnym parsknęło dziewczę, na chwilę zwróciwszy się ku mówiącej i natychmiast znowu pochylając się ku zwierciadłu.
— Bądźcie, proszę, o mnie spokojną, szanowna pani Balbino. Macie mnie zawsze jeszcze za jakieś dziecko, potrzebujące przestrogi... O! o! wierz mi, potrafię być czem zechcę, i jaką mi będzie potrzeba.
— O tem ja nie powątpiewam bynajmniej — z małym przekąsem odpowiedziała Balbina — ale to już źle, gdy się do czegoś przymuszać potrzeba... Lękam się czasem, abyś zanadto rozumu i rachuby nie miała, bo rozum i rachunki często zawodzą.
W obu głosach kobiet, brzmiało jakieś szy-