dawniej, a teraz w sklepie antykwaryusza, gdzie mógł kląć i palić cygaro.
Rolina czasem aż do łez się gryzła tem, że ją Pan Bóg takim niezgrabnym ojcem pokarał, chociaż, zaprzeczyć temu nie mogła, że to był najlepszy, najprzywiązańszy, najczulszy z ojców. Tylko — nie rozumieli się wcale. Ona odziedziczyła krew matki francuski, z południowych prowincyj, on od dzieciństwa zaszyty w mundur, pod nim wszelką samoistność i uczucie godności postradał. Zbyt długo na niższych wegetował stopniach, a karność uczyniła go trwożliwym.
Miała więc Rolina wiele ważnych pobudek domagania się tego koncertu, po którym sobie wiele obiecywała.
Tymczasem godzina oznaczona się zbliżała, a biletów nie było.
Była jednak tak pewną, iż wydany przez nią rozkaz spełniony być musi, iż nie czekając na wiadomość o nich, ubierać się zaczęła.
Ojcu wydany już był zawczasu ordynans, aby wdział mundur najlepszy i gotował się córce towarzyszyć. Wolała mieć go przy sobie niż panią Boehm, którą brała tylko gdy była do tego zmuszoną.
Z temi co zawsze oznakami niecierpliwości
Strona:PL JI Kraszewski Bez serca.djvu/180
Ta strona została uwierzytelniona.
176